SCAMMELL PIONEER R100 to kolejny w ofercie model drugowojennego ciężkiego ciągnika artyleryjskiego. Postanowiłem go zbudować a relację opublikować na blogu. Zatem zaczynamy.
Przed tym zaprezentuję opis zestawu. Warto wiedzieć czego można oczekiwać po tym produkcie.
Recenzja zestawu: SCAMMELL PIONEER R 100 (1:35, IBG nr 35030)
Ten interesujący pojazd zaprojektowano jako samochód terenowy o napędzie 6×4 do użytku w brytyjskich koloniach, w których brakowało regularnych, utwardzonych dróg. Scammell Pioneer po raz pierwszy wyjechał z zakładów montażowych w 1927 roku. Systematycznie wcielano go do różnych formacji jako pojazd wsparcia technicznego. Z wyjątkiem pojedynczego transportera cysterny z 1932 roku, wszystkie pozostałe wozy zakupione przez armię brytyjską były wyposażone w sześciocylindrowy silnik wysokoprężny Gardner o mocy 102 KM, napędzający tylne koła.
Zaprojektowany i produkowany przez Brytyjczyków jeszcze przed drugą wojną światową był odpowiedzią na zapotrzebowanie i wyzwania. Ciężki ciągnik artyleryjski Scammell Pioneer R100 jest głównie znany i rozpoznawany z jego wykorzystania podczas II wojny światowej do holowania średniej i ciężkiej artylerii. Posiadał kilkuosobową obsługę z zapleczem na broń, niezbędne narzędzia, dodatkowy osprzęt i amunicję.
Typowe zastosowania to holowanie armat i haubic (m.in. armata 60-funtowa, 6-calowa haubica, a także dział 4,5-calowych i większych haubic).
Do końca wojny wyprodukowano około 980 ciężkich ciągników artyleryjskich Pioneer R100. Pojazd cieszył się skutecznością mimo wielu braków i niedociągnięć (np. brak napędu na wszystkie koła). Świetne osiągi pojazdu sprawiły, że zasłużył się w boju a raczej wsparciu działań i jako zaplecze techniczne.
Scammell Pioneer R100 to kolejna wersja wydanego przez IBG MODELS ciężkiego ciągnika artyleryjskiego. Poprzednia wersja modelu (Scammell Pioneer SV25, nr 35029) wywołała wiele pozytywnego zamieszania na rynku modelarskim i to w wymiarze międzynarodowym. Prototyp Scammella eksponowany na targach w Norymberdze z początku tego roku przyciągał oko wielu ekspertów branży i samych modelarzy.
IBG od początku zapowiadało wydanie kilku wersji tego ciekawego pojazdu, konkurując jednocześnie z innym producentem prześcigającym się jak na razie na zapowiedzi i ambitne szkice projektowe.
Model opakowano w kartonowe pudło z wizerunkiem ciągnika.Trudno przejść obojętnie obok tak pięknie zaprojektowanej „okładki” zestawu. Ten element bierze sobie do serca coraz więcej producentów, wiedząc, że często kupujemy książkę po okładce. Ale czy po dobrym art-boxie może nas rozczarować zawartość? Sprawdzamy to okiem modelarza-recenzenty o czym poniżej.
Na początek zaczynamy od tego, co zapakowano w pudło. Zawartość zestawu to kilka woreczków z ramkami z częściami, instrukcja montażu, arkusz kalkomanii, arkusz elementów fototrawionych i dodatkowy plakat (artbox) z syletką ciągnika.
Ramki z częściami tym razem w kolorze jasno-szarym (bynajmniej opisywany zestaw) zapakowane starannie w plastikowe woreczki. Ramek z częściami jest trzynaście plus jedna z elementami oszklenia. Osobno zapakowano elementy kół. Podkreślić trzeba solidne i schludne pakowanie zawartości w osobne foliowe woreczki, co dość dobrze zabezpiecza delikatne elementy.
Podział i schemat montażu jest dość logiczny. Pomaga nam w tym instrukcja montażu, która w czytelny sposób przedstawia kolejne etapy budowy kołowca.
Jakość części nie pozostawia złudzeń - to kolejny model IBG, który stawią tą firmę w rzędzie obok innych wyznaczających trendy modelarskie. Detale są bardzo wyraźne, brak więszych nadlewek czy śladów po wypychaczach (bynajmniej w widocznych miejscach). Bardzo cikawie zaprojektowano koła - już wcześniej zreszą mogliśmy przekonać się o tym patencie przy premierze poprzednika czy rodziny Rosomaków.
Koła składają się z części z bieżnikiem i dwóch elementów felgi. Dzięki temu uzyskujemy w prosty sposób bardzo udaną imitację koła pojazdu. Odnotować też trzeba bardzo uszczegółowione elementy powodzia i samego zawieszenia. Producent mocno się tu napracował, czego efektem jest masa elementów pozwalających na wierne owzorowanie tej części pojazdu. Zestaw wzobgacono repliką silnika i jednostki przeniesinia napędu. Można więc wykonać model z otwartą maską, w której nie będzie wiało pustką. Dla modelarzy zaawansowanych te elementy z pewnością będą konieczne do dalszej waroryzacji, ale wykonane „prosto z pudła” usatysfakcjonują zdecydowaną większość.
Generalnie większość elementów i detali jest tak opracowana, że wykonanie Scammella prosto z zestawu da całkiem niezły efekt przy jednoczesnym zachwoaniu satysfakcji z beztroskiego montażu repliki. Kolejny model ze stajni rodzimej firmy IBG Models uważam za bardzo udany. Cieszy na pewno oryginalny projekt (za wyjątkiem innego producenta - jak na razie zapowiadającego serię pojazdów Scammell), co nie jest bez znaczenia w dobie powielających się tematów, rzekomo niosłych i popularnych. Czekamy na kolejne werse tego intersującego pojazdu a także inne, oryginalne pomysły dedykowane modelarzom.
Recenzja zestawu dostępna także w magazynie modelarski SUPER MODEL (nr 70)
Budowa modelu.
Jak zawsze rozpoczynam od zapoznania się z zestawem, schematem montażu i zebraniem dokumentacji niezbędnej do prawidłowego wykonania repliki. Niezbędny okazał się internet liczny w różnego rodzaju informacje i zdjęcia pojazdu. Finalnie wykonam wersję pojazdu stacjonującego we Włoszech w 1943 roku. Przy czym jak zawsze pozwalam sobie na własną interpretację zużycia, wypłowienia kolory i innych detali wg własnego uznania.
Budowę pojazdu podzieliłem na kilka podzespołów realizowanych w etapach. Dzięki temu komfortowo mogę poskładać i dogodnie pomalować wszystkie podzespoły. Zaczynam od ramy, zwieszenia i silnika. Wszystko idzie bardzo sprawnie i bezproblemowo. Elementy pasują do siebie idealnie. Szpachlówki używam w ostateczności do maskowania śladów po łączeniu niektórych elementów.
Jak zawsze niezbędny rzadki klej Mr. Hobby (Mr. Cement S).
Koła składają się z trzech elementów: bieżnika i dwóch boków. Spasowanie idealne!
W zestawie mamy całkiem spory arkusz blachy do waloryzacji wnętrza i zewn. elementów nadwozia.
Elementy PE doklejamy także do spodniej części ładunkowej pojazdu. Silnik uzbroiłem wg własnej inwencji w okablowanie. Finalnie taki zabieg powinien dodać nieco realizmu.
Po złożeniu zasadniczych podzespołów pokryłem je za pomocą aerografu warstwą podkładu Mr.Surfacer 1200 rozcieńczonego dedykowanym specyfikiem z opóźniaczem (Mr. Leveling Thinner).
Do malowania modelu użyłem farb Mr. Hobby serii H oraz Tamiya.
Wybrałem wariant malowania 18 baterii 56-go Pułku Artylerii Ciężkiej, 2-giej Grupy Armijnej Artylerii Królewskiej (włochy, XII 1943 rok). Zasadnicze kolory kamuflażu to Khaki Green i Khaki Brown. Przy ich nanoszeniu kombinowałem z odcieniami nieco zmieniając ich barwę. Wszystko po to, aby uzyskać efekt wypłowienia w wyniku eksplotacji. Używam dedykowanych farb akrylowych z palety Mr.Hobby nanoszonych aerografem.
Przed naniesnieniem właściwego koloru bazowego położyłem kolor czarny satynowy z palety Tamiya. Przy czym starałem się pozostawiać środki płaszczyzn dla uzyskania efektu rozjaśnienia w wyniku wypłowień.
Spodnia część ładunkowa pojazdu została potraktowana świetnymi specyfikami od Mr.Hobby: Mr. Weathering Paste (opisywałem je kiedyś na łamach bloga; obiecałem przetestować na modelu). To gotowa do użycia pasta dostępna w kilku kolorach. Przy nakładaniu wymieszałem dwa kolory i nakładałem je starym pędzlem na zasadzie "topowania". Przy wysychaniu dodałem trochę suchych pigmentów i całość na koniec utrwaliłem białym spirytusem. Specyfik "Pana Hobby" bardzo przypadł mi do gustu i z pewnością na dłużej zagości w moim warsztacie.
Wewn. część ładunkowa pomalowania i "zużyta" za pomocą jaśniejszej farby i cienkiego pędzla "00". Następnie położony wash wykonany z farb. olejnych (kolory ciemnobrązowe dość mocno rozcieńczone białym spirytusem).
Teraz można zamknąć budę. Niezbędny był klej penetrujący i płynna szpachla Mr.Hobby. Po wyschnięciu szpachli czas na obróbkę gąbką ścierną oraz papierem ściernym różnych gradacji. Do skutku.
W międzyczasie wykańczam szoferkę: drobny pędzel i kolory z palety Vallejo.
Po dopracowaniu części ładunkowej doklejam ją do ramy i zamocowanej już szoferki. Scammell coraz bardziej przypomina siebie.
Opony: malowane na czarno, rozjaśnianie kolorem Tire Black (Mr. Hobby) i jasno-szarym na obwódkach. Felga maskowana własną wycinanką (cyrkiel Olfa) i malowana kolorem bazowym. Następnie rzucona na gumową część mieszanka z farb olejnych (jasne odcienie żółci i bieli wymieszanie białym spirytusem). Po wyschnięciu przetarte miękką ścierką do uzyskania satysfakcjonującego efektu. na koniec poprawiłem cienkim pędzlem i suchym pigmentem kolory jasno-piaskowego ślady zabrudzeń wokół felgi. Końcowym etapem było nałożenie bezbarwnego lakieru matowego dla utrwalenia (delikatna mgiełka).
Malowanie kamuflażu. Do maskowania użyłem taśmy malarskiej przygotowanej wcześniej "wycinanką".
Poprawki brudzenia podwozia. Pasta, pigmenty, stary pędzel i utrwalacz.
Doklejam silnik. Ten wcześniej przygotowałem na gotowo i wkleiłem w docelowe miejsce. Teraz pora na kolejne poprawki i upiększenia tej części wozu. Do gry powracają pigmenty, pędzle i utrwalacze. Do skutku, aż uzyskam efekt spracowanego pojazdu.
Po malowaniu zabezpieczyłem powierzchnie lakierem bezbarwnym połysk (aerograf). Ale tylko miejsca, w których ma być położona kalkomania (zadaszenie, przednie błotniki, przednia ścianka kabiny i tyna klapa skrzyni ładunkowej). Od wyschnięciu nakładam kalki z wybranymi oznaczeniami. Wspomagam się przy tym płynem Mr.Hobby do zmiękczania kalkomanii - Mr. Mark Softer NEO. Po wyschnięciu ponownie zabezpieczam miejsca lakierem bezbarwnym.
Ważny etap - tzw. "washowanie". Użyłem gotowych specyfików od Ammo of Mig. Zmieszałem je i rozcieńczyłem dedykowanym specyfikiem. Po wyschnięciu zmywam od góry do doły szerokim pędzlem uzyskując przy tym pożądane, delikatne smugi. Poprawiam patyczkami higienicznymi. Na koniec podsuszam suszarką do włosów (własną, nie żony; kupiłem na potrzby modelarskie - bardzo się przydaje).
Najfajniejszy moment: doklejanie kół i innych elementów pojazdu. Scammell coraz bardziej "przystojny" :)
Po wyschnięciu pojazd wygląda zacnie. bynajmniej tak, jak chciałem aby wyglądał.
Pora na kolejne prace.
Po wyschnięciu aerografem nakładam warstwę matowego lakieru bezbarwnego (Mr.Hobby, lakier matowy seria C).
Na tym etapie doklejam kolejne elementy - tym razem oszklenie wozu.
Używam do tego kleju do elementów transparentnych od Revell i pesety.
Następnie montuję przygotowane już reflektory. Mocuję je klejem CA.
Dochodzą też boczne lusterka.
Do umieszczonej w tylnej części wyciągarki montuję metalowy łańcuch (od Eureka).
Ostatnie etapy to montaż pozostałych elementów. Zadaszenie szoferki już na swoim miejscu.
Kolejne zabiegi to wykończenia i poprawki. Scammell Pioneer R100 w końcu gotowy.
Zdjęcia gotowego pojazdu zamieszczam niebawem w galerii - zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz