sobota, 21 października 2017

Imperial Star Destroyer (1:27000, REVELL nr 3620)

Opis zestawu, relacja z budowy i galeria




„Dawno, dawno temu w odległej galaktyce…”

To jedna z najsłynniejszych sentencji w historii kina. ‚Gwiezdne Wojny (org.’Star Wars’)’ od czterech dekad zachwycają kolejnych miłośników i ich pokolenia. W tym roku mamy 40-tą rocznicę premiery pierwszego z filmów tej sagi („Gwiezdne Wojny. Nowa Nadzieja”).
Popularność ‚Gwiezdnych Wojen’ na świecie jest dziś ogromna, a w związku z tym każdy nowy motyw dotyczący jest swoistą okazją do świętowania. Tak. Jest w przypadku świata modeli redukcyjnych, który przywitał model jednego z gwiezdnych statków rodem ze Star Wars.
Firma Revell zapowiedziała na targach w Norymberdze kilka ciekawych nowości. Jedną z  z nich był  niszczyciel Imperium - IMPERIAL STAR DESTROYER. 



Powyżej zdjęcia ze stoiska firmy Revell na tegorocznych targach w Norymberdze (fot. R.Lebioda)

Nie jest wielką tajemnicą, że model niszczyciela opracowała firma Zvezda, której to elementy zawierają się w produkcie markowanym przez Revella. Ten zapakował model w iści ogromne pudło pakując w nie wspomniane wypraski (z wyraźnymi logotypami Zvezda). W pudle znajdziemy też niewielki plakat, zestaw farb Revell, pędzel i klej z igłą. Mamy zatem świetny zestaw z ciekawymi dodatkami, dzięki którym możemy złożyć i pomalować model.
Zestaw składa się z 110 elementów w kolorze jasno-szarym. Główne elementy kadłuba wyróżniają się zarówno dobrą jakością tworzywa jak i to, co na nim zawarte - czyli detalami. Bardzo ostre szczegóły rzucają się w oczy. Niewiele jest też nadlewek i jamek skurczowych. 
Nietuzinkowe gabaryty ma nie tylko opakowanie zestawu. Po złożeniu model ma 60 cm długości i ok 26 szerokości! Co najważniejsze - nie samymi gabarytami wyróżnia się model, ale mnogością detali i jakością wykonania.



Powyżej zdjęcia przedstawiające zawartość zestawu

Relacja z budowy
Budowę modelu rozpocząłem od dokładnego przeglądu zawartości i wstępnego zapoznania się z instrukcją montażu. Wszystko po to, aby zapewnić sobie optymalne warunki podczas składania modelu. Części w zestawie nie jest wiele - jest ich ponad setka a większość z nich to duże lub bardzo duże elementy. 

Budowę rozpocząłem zgodnie ze schematem opisanym przez producenta. Na pierwszy rzut wycinanie i dopasowanie elementów z detalami uzbrajającymi jedną z większych część kadłuba. Jak już wcześniej opisywałem elementy są bardzo ładnie odlane bez większych nadlewek, co bardzo usprawnia ich montaż. Dzięki temu prace nad niszczycielem przebiegają bardzo sprawnie i szybko widać ich efekt. Muszę po raz kolejny podkreślić jakość wykonania: elementy pasują do siebie doskonale i składa się je ze sobą jak klocki uznanego, światowego producenta. 

Przy montażu głównych części kadłuba miałem obawy o ich spasowanie i dalszą obróbkę. Jakże byłem zaskoczony, gdy okazało się że wszystko pasuje do siebie wręcz idealnie. Montaż modelu do tego etapu ułatwiał mi rzadki klej Mr.Hobby Mr. Cement S. Dwa główne elementy kadłuba połączyłem za pomocą innego, nieco gęstszego kleju Tamiya Cement. Pozwolił mi on na większą swobodę montażu i wydłużenie czasu schnięcia przy wiązaniu tych kluczowych elementów Destroyera.   





Klika elementów pozostawiłem do późniejszego montażu - m.in. elementy nadbudówki, dysze silników i element w luku ładowniczym. Wszystko po to, aby ułatwić sobie pracę podczas malowania i washingu.






Tak przygotowany model odtłuściłem myjąc go w ciepłej wodzie z detergentem. Następnie położyłem podkład. Tu z pomocą przyszedł pan Hobby ukryty w metalowej puszce - czyli podkład Mr.Surfacer 1200 (B-515) w sparay’u. Używam tych preparatów z uwagi na doskonałą ich konsystencję i łatwość układania na modelu, nie wspominając o komforcie związanym z brakiem konieczności czyszczenia aerografu. Podkład doskonale układa się na powierzchni modelu, dając pewną i trwałą powłokę. Jasno-szara barwa tego preparatu jest bardzo trafna do tematyki tego projektu. Kolejnym krokiem były już zabiegi malarskie: na pierwszy rzut tzw. preshading, czyli malowanie obrysu zakamarków i zagłębień ciemniejszą farbą Użyłem do tego koloru German Grey firmy Tamiya (XF-63).  





Następnie po raz kolejny sięgnąłem po spray Mr. Hobby - tym razem produkt dający kolor biały (Mr. Finishing Surfacer 1500 White). Preparat ten jest nowością w palecie  produktów tego japońskiego producenta i z pewnością zagości w moim warsztacie na dłużej. Dzięki temu preparatowi uzyskałem jaśniejszą barwę idealną pod późniejsze zabiegi typu płukanka. Biały podkład w sprayu układałem warstwami, aby  uzyskać efekt przebarwień między kolorami podkładów z zachowaniem delikatnego prześwitu wcześniej nakładanego preshadingu. 
Drobne elementy - m.in dysze wylotowe silników pomalowałem mieszaniną ciemniejszych kolorów w odcieniach szarości. Podobnie postąpiłem z tylną częścią gwiezdnego płatowca, chcąc uzyskać zróżnicowanie kolorów pomiędzy odkrytymi powierzchniami a elementami z wlotem jednostki napędowej.  





Po dobrym wyschnięciu model przetarłem miękkim filcem celem usunięcia ew. zanieczyszczeń i drobnych pyłków. Kolejny etap to układanie warstwy oddzielającej ułożoną na modelu farbę od płukanek olejnych. Te ostatnie wykonałem w sposób bardzo tradycyjny za pośrednictwem farb olejnych dla plastyków i medium. Użyłem tu trzech kolorów: brąz van Dyke, bieli tytanowej i odrobiny żółtej ohry. Uzyskałem finalnie ciemnoszary wash, który nakładałem na model partiami. Z uwagi na gabaryty modelu (ponad 60 cm długości) czynności wymagały czasu, także z uwagi na powtórzenia i korekty dla wzmocnienia efektu. Chciałem bowiem uzyskać efekt mocnego kontrastu między jasną powierzchnią modelu a ciemnym washem pozostałym w zakamarkach i załamaniach konstrukcji. 



Po wielokrotnym nakładaniu i wycieraniu płukanki uzyskałem efekt, jaki mnie usatysfakcjonował. Jak wspominałem chciałem uzyskać mocne kontrasty, podkreślając bryłę i gabaryty modelu. Całość pozostawiłem do wyschnięcia, tym samym kończąc pracę na tym wyjątkowym modelem. 


*********************************************************************************
Prace nad modelem zakończono. Mogłem teraz przystąpić do sesji fotograficznej, aby móc w pełej okazałości podzielić się efektem końcowym.























foto z sesji w studio Model Sector


*********************************************************************************


Model zaprezentowano także na łamach najpopularniejszego polskiego magazynu o tematyce modelarskiej - SUPER MODEL (nr 68) 



https://sklep.kagero.pl/category/czasopisma-super-model


opracowanie i foto R. Lebioda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz